Czy Ty naprawdę byłeś jej? Czy naprawdę coś Was łączyło? Czy mógłbyś zwrócić uwagę na taką dziewczynę jak ona? Wasz widok razem mnie bolał. Nie rozumiałam, dlaczego postanowiła zostać u Ciebie dłużej, ale sam fakt rozrywał mnie na kawałki. Bo chwilę wcześniej to my byliśmy tam razem. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Tak dawno tego nie robiłam. Byłeś taki szczery, pomocny, otwarty. Potrzebowałam tego. Myślałam, że w Twojej obecności nie będę mogła wydusić z siebie słowa, ale działałeś na mnie zupełnie odwrotnie. Co o mnie myślałeś? Czy w ogóle mnie lubiłeś? Serce mówiło, że tak, bo przecież kilka dni temu stanąłeś w mojej obronie i ochroniłeś mnie przed bólem i samą sobą. Rozum mówił, że nie, bo przecież byłam tak zwyczajna, tak nijaka, tak niczym nie wyróżniająca się z tłumu. Chciałam Cię poznać. Tak bardziej, tak głęboko, tak na zawsze. Chciałam spędzać z Tobą czas, chciałam dalej z Tobą rozmawiać, czuć się przy Tobie swobodnie. Przy Tobie chciałam być sobą. Chciałam przestać udawać. Chciałam zrzucić maskę, byś zobaczył, że nie tylko nauka jest dla mnie ważna. Ona dawała mi ukojenie oraz upragnioną satysfakcję. Zatracałam się w niej, bo naprawdę to lubiłam, ale również dlatego, że chciałam przestać myśleć o przeszłości. O mamie. O stracie brata. Chciałam Ci się zwierzyć ze swoich myśli i uczuć, bo przeczuwałam, że zrozumiałbyś mnie. Chciałam odsłonić przed Tobą wszystkie swoje tajemnice, ale tak bardzo się bałam. Bałam się Ciebie stracić, choć przecież w ogóle Cię nie miałam. Chciałam Ci powiedzieć, że Cię kocham, ale bałam się, że to nie ja jestem Twoim marzeniem. Chciałam odsłonić przed Tobą swój wstyd. Pokazać ukryte zakamarki. Chciałam, abyś zrozumiał moją poplątaną psychikę. Chyba tylko Ty potrafiłbyś ją rozplątać. Chciałam codziennie widzieć Twój uśmiech. Bo to Twój cholerny uśmiech sprawił, że Cię pokochałam. Kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy, już wiedziałam. Wiedziałam, że będę chciała go widzieć do końca swojego życia. Byłeś dla mnie wszystkim. Byłeś moim powietrzem, moim tlenem, moim niebem. Gdy Cię nie było, gdy Cię nie widziałam, często wyobrażałam sobie, że być może w tej chwili patrzymy na to samo niebo, że zachwycamy się widokiem chmur i próbujemy nadać im odpowiednie kształty. Te myśli mnie pokrzepiały, bo czułam Cię bliżej. Chciałam ułożyć głowę na Twoim ramieniu, wsłuchać się w rytm Twojego serca, poczuć, że ono bije również dla mnie. Chciałam słyszeć Twój głos oraz charakterystyczny śmiech. Chciałam wpatrywać się w Twoje niebieskie roześmiane oczy. Chciałam dotknąć Twojej twarzy, zbadać swoimi dłońmi jej fakturę, dotknąć Twoich pieprzyków. Chciałam spleść swoją dłoń z Twoją dłonią, jeszcze bardziej przyjrzeć się Twoim smukłym palcom. Zagryźć język na widok Twoich zbyt krótko obciętych paznokci i skórek zdobiących kciuk u prawej dłoni. Chciałam Cię poznać.
Oslo, 05.03.2022 r.
–
Bendik, co zrobiłem źle? – spytałem kolegę, gdy zmierzaliśmy
na skocznię.
–
Nie wyprosiłeś Berit ze swojego
mieszkania – spojrzał na mnie jak na idiotę. Jakby to było takie
oczywiste. Pewnie było, ale nie dla mnie. Czasami miałem problem z
tym, żeby to dostrzec. – Po co w ogóle została u ciebie?
–
Nie wiem – westchnąłem sfrustrowany.
– Chciała coś omówić, ale wyszła niedługo po Elin i Akselu…
–
Nie pomyślałeś, że chciała zrobić
na złość Elin? – podsunął. Spojrzałem na niego niezrozumiale.
–
Dlaczego miałaby robić jej na złość?
– spytałem. – Wiem, że się nie lubią, ale…
–
Może chodzi o ciebie? Fredrik, nie obraź
się, ale jesteś straszliwie tępy! – podniósł głos, ale
natychmiast go uciszyłem. Nie chciałem, by drużyna dowiedziała
się o moich rozterkach. – Elin cię lubi – Powiedział dobitnie.
–
Ja też ją lubię – przyznałem
automatycznie. Bo taka była prawda. Studiowaliśmy razem, nie
znaliśmy się za dobrze, ale lubiłem ją. Była inna niż
wszystkie, ale w lepszym tego słowa znaczeniu. Ciągle
rozpamiętywałem pytanie, które zadała mi u siebie w domu.
Wyraziła swoją prośbę, a ja ją spełniłem. Nie dlatego, że
uważałem, iż był to mój obowiązek. Przytuliłem ją, bo tego
chciałem. Była taka krucha, a prawda, którą wyznała wstrząsnęła
mną. Nigdy bym nie przypuszczał, że musi radzić sobie ze śmiercią
młodszego brata. Tak wiele o niej nie wiedziałem. A tak wiele
chciałem się dowiedzieć.
–
Powiedziałem jej, że… Że no wiesz…
– Bendik zaczął się jąkać i uciekać wzrokiem.
–
Co? – wycedziłem przez zaciśnięte
zęby. – Błagam, tylko mi nie mów…
–
Mogło mi się wymsknąć, że uważasz,
że jest ładna… – wymamrotał i szybko uciekł na przód busa.
–
BENDIK!!!
Holmenkollbakken
niezmiennie robiła na mnie wrażenie. Jej konstrukcja zapierała
dech w piersiach, a roztaczające się wokół widoki były miodem na
moje serce. Była potężna, ale również kapryśna. Kochałam to
miejsce, a sceny, które sobie wyobrażałam były zamknięte w mojej
duszy. Nie wiedziałam, czy się tutaj pojawię. Jeszcze do wczoraj
byłam negatywnie nastawiona, ale dziś… Dziś nastał nowy dzień,
a wraz z nim nowe nadzieje. Nie mogłam tego odpuścić. Podskórnie
czułam, że wydarzy się coś dobrego. Musiałam wykorzystać tę
szansę. Gdybym tego nie zrobiła, żałowałabym. Otaczał mnie tłum
kibiców oraz norweskie barwy. Flagi, banery, specjalne kapelusze,
głośny spiker… To była magia. Kochałam ten sport od dziecka.
Tutaj mogłam pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa, bo nie znałam
tych ludzi, a oni nie znali mnie. Nie obawiałam się tego, co mogą
sobie o mnie pomyśleć. Byłam wolna. I szczęśliwa za sprawą
Fredrika. Po pierwszej serii zajmował wysokie piętnaste miejsce, a
ja z całych sił trzymałam kciuki, aby poprawił ten wynik. Dobrze
się tutaj czuł, w końcu Holmenkollbakken była jego skocznią. A
to była jego widownia. Po lekkich trudach tego sezonu, po wirusie,
który uniemożliwił mu starty, zasługiwał na to, aby poprawić
swoją najlepszą lokatę. I wierzyłam, że jest w stanie to zrobić
właśnie dziś. Właśnie teraz. Kiedy mogę dopingować go i
wspierać z trybun. Poddałam się tym emocjom. Krzyczałam, tupałam,
wiwatowałam. I śmiałam się głośno. Nie poznawałam samej
siebie, ale lubiłam tę wersję. W moim życiu było za dużo
cierpienia, łez oraz ponurych myśli. Może nadszedł czas aby to
zmienić? Chciałabym. Ale znałam swoją osobowość i po prostu
wiedziałam, że chwila euforii szybko minie. Pokręciłam głową
skupiając całą uwagę na konkursie. Moje wynurzenia nie były
ważne. Teraz ważny był Fredrik, jego skok, on. To była bardzo
dobra próba zakończona ładnym telemarkiem. Uśmiech rozjaśnił
mnie całą, biłam brawo jak szalona. Wpadłam w objęcia jakiegoś
starszego pana. Odliczałam minuty do końca. Moje serce i nadzieje
rosły z każdym jednym, trochę popsutym skokiem. Poprawił się.
Ostatecznie zajął dziewiąte miejsce, najlepsze w karierze.
Nic nie mogłam poradzić na kumulujące się we mnie emocje. Otarłam
łzy z policzków ciesząc się jego szczęściem. Byłam z
niego taka dumna! Chciałam, pragnęłam być z nim w takiej chwili.
Chciałam go przytulić, chciałam osobiście pogratulować mu
sukcesu. Ale nie mogłam tego zrobić. Nie miałam do niego dojścia.
Musiałam uznać wyższość innych.
–
Elin tutaj jest – głos Bendika przebił się jak przez mgłę.
Byłem za bardzo podekscytowany, by zrozumieć, co właśnie mi
przekazał. Pozytywna energia rosła we mnie, a ja marzyłem jedynie
o tym, by znów znaleźć się na skoczni i powtórzyć ten skok.
–
Co?! – krzyknąłem podając narty
blondynce ze sztabu. Nic do mnie nie docierało.
–
Mówię, że twoja dziewczyna jest tutaj!
– powtórzył znacznie głośniej. Nerwowo zerknąłem na Silje,
ale dziewczyna taktownie się odwróciła.
–
Czy ty chcesz dziś zginąć?! –
zdenerwowałem się. – Zaraz znajdę się w ogniu pytań!
–
Chętnie odpowiem na nie za ciebie, bo
nie kontaktujesz – uderzył mnie w ramię. – Może jeszcze nie
wyszła, idź jej poszukać!
–
Zwariowałeś? Dlaczego miałbym to
robić?
–
Bo przyszła tutaj, żeby cię
dopingować, więc ładnie jej podziękujesz – wyszczerzył swoje
zęby.
–
Przyszła tutaj dla skoków, a nie dla
mnie – sprecyzowałem.
–
Dlaczego ja się z tobą przyjaźnię?
Jesteś kretynem do kwadratu – oznajmił z miną znawcy. – Mówię
serio, będę cię krył.
–
Jesteś szurnięty! – westchnąłem.
Jak niby miałem odnaleźć ją w tym tłumie? I po co? – Zaraz
jest dekoracja, trener będzie mnie szukał! – W ułamku sekundy
ogarnęła mnie panika.
–
Powiem, że jesteś z rodzicami. Zmykaj –
popędzał mnie. Nie rozumiałem jego motywów.
–
Mam u ciebie dług! – krzyknąłem
zbierając się. Bendik pokazał mi uniesiony w górę kciuk. Co ja
robiłem? Dlaczego to robiłem?
Teren
skoczni powoli pustoszał. Bałem się, że nie znajdę dziewczyny.
Już dawno mogła wyjść. Słowa Bendika dźwięczały mi w uszach.
Chciałem jej podziękować? Chciałem ją zobaczyć? Po co?
Dlaczego? Byliśmy jedynie znajomymi ze studiów. Nikim więcej.
Nerwowo rozglądałem się wokół. Elin była… Nieśmiała, ale w
niej nieśmiałości niezwykle urocza. Nikogo nie udawała, była
sobą. Była dziewczyną z bagażem doświadczeń, którego nie
powinna była dźwigać. Była za młoda. Nie zasługiwała na taki
los. Może nie byliśmy ze sobą blisko, co zresztą sama mi wyznała,
ale lubiłem o niej myśleć. Zastanawiać się jaka jest naprawdę,
co lubi robić w wolnym czasie. Może mieliśmy ze sobą więcej
wspólnego, niż moglem nawet przypuszczać? Poczułem wibrację
telefonu. Odruchowo wyciągnąłem go z kieszeni i odblokowałem
ekran. Uśmiechnąłem się lekko widząc wiadomość z
gratulacjami od wspierającego mnie konta na Instagramie. Szybko ją
polubiłem, bowiem dostrzegłem znajomą sylwetkę.
–
Elin! – krzyknąłem chowając telefon.
Dziewczyna uczyniła to samo ze swoim i odwróciła się w moim
kierunku.
–
Fredrik! – wyjąkała zdumiona.
Przełknęła ślinę i odgarnęła zabłąkany kosmyk włosów z
twarzy. Jej naturalność biła po oczach. – Gratuluję ci,
naprawdę! – Wyznała szczerze.
–
Dziękuję! – rozpromieniłem się. –
Cieszę się, że mogłaś być tego świadkiem…
–
Ja również! Jestem z ciebie dumna, te
skoki były perfekcyjne – oznajmiła. Moje ego rosło z każdym
jej słowem. Była ze mnie dumna.
–
Do perfekcji jeszcze trochę brakowało,
ale miło mi to słyszeć – posłałem jej uśmiech, który
odwzajemniła. Jej policzki delikatnie się zarumieniły. W oddali
usłyszałem jak ktoś woła moje imię. Rozpoznałem głos Bendika i
zacisnąłem pięści. Ewidentnie pchał się dziś w gips.
Spojrzałem na Elin przepraszająco, ale wydawała się rozumieć.
Chyba zawsze rozumiała. Zaskakując siebie i przede wszystkim ją,
podszedłem do niej, schyliłem się i lekko pocałowałem w
policzek. Drgnęła zaskoczona, ale nic nie powiedziała. Pomachałem
jej na pożegnanie i pobiegłem w kierunku przyjaciela. Nie wiem, co
mną kierowało, ale… Czy na wszystko musiało być jakieś
logiczne wyjaśnienie? Chciałem tego, więc to zrobiłem. Po prostu.
Bo to było proste.
***
Witam!
Dziś troszkę Fredrika ^^
Ha! A jednak istnieje logiczne wyjaśnienie tego dlaczego ta intrygantka została w mieszkaniu Fredrika :) Niech spada na drzewo pókim dobra! On też powinniej przestać być asertywny bo ona więcej mu namiesza w życiu niż pomoże. W końcu to naszą Elin jest zainteresowany! ŁIIIIII! <3 Ach gdyby ona tylko o tym wiedziała ... przestałaby się nam dołować. Jestem pewna, że jej marzenia staną się rzeczywistościa :) Ha! I teraz już wiemy (a przynajmniej się domyślamy), że prowadzi ona konto zadedykowane skoczkowi :) Cóż, logiczne. A Bendik to się staje moją ulubioną swatką :) Boże, chaotyczne to wszystko, jak zawsze w moim wykonaniu ^^
OdpowiedzUsuńBuziole! :*