poniedziałek, 17 kwietnia 2023

Czwarty

    Czy Ty naprawdę byłeś jej? Czy naprawdę coś Was łączyło? Czy mógłbyś zwrócić uwagę na taką dziewczynę jak ona? Wasz widok razem mnie bolał. Nie rozumiałam, dlaczego postanowiła zostać u Ciebie dłużej, ale sam fakt rozrywał mnie na kawałki. Bo chwilę wcześniej to my byliśmy tam razem. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Tak dawno tego nie robiłam. Byłeś taki szczery, pomocny, otwarty. Potrzebowałam tego. Myślałam, że w Twojej obecności nie będę mogła wydusić z siebie słowa, ale działałeś na mnie zupełnie odwrotnie. Co o mnie myślałeś? Czy w ogóle mnie lubiłeś? Serce mówiło, że tak, bo przecież kilka dni temu stanąłeś w mojej obronie i ochroniłeś mnie przed bólem i samą sobą. Rozum mówił, że nie, bo przecież byłam tak zwyczajna, tak nijaka, tak niczym nie wyróżniająca się z tłumu. Chciałam Cię poznać. Tak bardziej, tak głęboko, tak na zawsze. Chciałam spędzać z Tobą czas, chciałam dalej z Tobą rozmawiać, czuć się przy Tobie swobodnie. Przy Tobie chciałam być sobą. Chciałam przestać udawać. Chciałam zrzucić maskę, byś zobaczył, że nie tylko nauka jest dla mnie ważna. Ona dawała mi ukojenie oraz upragnioną satysfakcję. Zatracałam się w niej, bo naprawdę to lubiłam, ale również dlatego, że chciałam przestać myśleć o przeszłości. O mamie. O stracie brata. Chciałam Ci się zwierzyć ze swoich myśli i uczuć, bo przeczuwałam, że zrozumiałbyś mnie. Chciałam odsłonić przed Tobą wszystkie swoje tajemnice, ale tak bardzo się bałam. Bałam się Ciebie stracić, choć przecież w ogóle Cię nie miałam. Chciałam Ci powiedzieć, że Cię kocham, ale bałam się, że to nie ja jestem Twoim marzeniem. Chciałam odsłonić przed Tobą swój wstyd. Pokazać ukryte zakamarki. Chciałam, abyś zrozumiał moją poplątaną psychikę. Chyba tylko Ty potrafiłbyś ją rozplątać. Chciałam codziennie widzieć Twój uśmiech. Bo to Twój cholerny uśmiech sprawił, że Cię pokochałam. Kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy, już wiedziałam. Wiedziałam, że będę chciała go widzieć do końca swojego życia. Byłeś dla mnie wszystkim. Byłeś moim powietrzem, moim tlenem, moim niebem. Gdy Cię nie było, gdy Cię nie widziałam, często wyobrażałam sobie, że być może w tej chwili patrzymy na to samo niebo, że zachwycamy się widokiem chmur i próbujemy nadać im odpowiednie kształty. Te myśli mnie pokrzepiały, bo czułam Cię bliżej. Chciałam ułożyć głowę na Twoim ramieniu, wsłuchać się w rytm Twojego serca, poczuć, że ono bije również dla mnie. Chciałam słyszeć Twój głos oraz charakterystyczny śmiech. Chciałam wpatrywać się w Twoje niebieskie roześmiane oczy. Chciałam dotknąć Twojej twarzy, zbadać swoimi dłońmi jej fakturę, dotknąć Twoich pieprzyków. Chciałam spleść swoją dłoń z Twoją dłonią, jeszcze bardziej przyjrzeć się Twoim smukłym palcom. Zagryźć język na widok Twoich zbyt krótko obciętych paznokci i skórek zdobiących kciuk u prawej dłoni. Chciałam Cię poznać. 


Oslo, 05.03.2022 r.


    Bendik, co zrobiłem źle? – spytałem kolegę, gdy zmierzaliśmy na skocznię.
Nie wyprosiłeś Berit ze swojego mieszkania – spojrzał na mnie jak na idiotę. Jakby to było takie oczywiste. Pewnie było, ale nie dla mnie. Czasami miałem problem z tym, żeby to dostrzec. – Po co w ogóle została u ciebie?
Nie wiem – westchnąłem sfrustrowany. – Chciała coś omówić, ale wyszła niedługo po Elin i Akselu…
Nie pomyślałeś, że chciała zrobić na złość Elin? – podsunął. Spojrzałem na niego niezrozumiale.
Dlaczego miałaby robić jej na złość? – spytałem. – Wiem, że się nie lubią, ale…
Może chodzi o ciebie? Fredrik, nie obraź się, ale jesteś straszliwie tępy! – podniósł głos, ale natychmiast go uciszyłem. Nie chciałem, by drużyna dowiedziała się o moich rozterkach. – Elin cię lubi – Powiedział dobitnie.
Ja też ją lubię – przyznałem automatycznie. Bo taka była prawda. Studiowaliśmy razem, nie znaliśmy się za dobrze, ale lubiłem ją. Była inna niż wszystkie, ale w lepszym tego słowa znaczeniu. Ciągle rozpamiętywałem pytanie, które zadała mi u siebie w domu. Wyraziła swoją prośbę, a ja ją spełniłem. Nie dlatego, że uważałem, iż był to mój obowiązek. Przytuliłem ją, bo tego chciałem. Była taka krucha, a prawda, którą wyznała wstrząsnęła mną. Nigdy bym nie przypuszczał, że musi radzić sobie ze śmiercią młodszego brata. Tak wiele o niej nie wiedziałem. A tak wiele chciałem się dowiedzieć.
Powiedziałem jej, że… Że no wiesz… – Bendik zaczął się jąkać i uciekać wzrokiem.
Co? – wycedziłem przez zaciśnięte zęby. – Błagam, tylko mi nie mów…
Mogło mi się wymsknąć, że uważasz, że jest ładna… – wymamrotał i szybko uciekł na przód busa.
BENDIK!!!


    Holmenkollbakken niezmiennie robiła na mnie wrażenie. Jej konstrukcja zapierała dech w piersiach, a roztaczające się wokół widoki były miodem na moje serce. Była potężna, ale również kapryśna. Kochałam to miejsce, a sceny, które sobie wyobrażałam były zamknięte w mojej duszy. Nie wiedziałam, czy się tutaj pojawię. Jeszcze do wczoraj byłam negatywnie nastawiona, ale dziś… Dziś nastał nowy dzień, a wraz z nim nowe nadzieje. Nie mogłam tego odpuścić. Podskórnie czułam, że wydarzy się coś dobrego. Musiałam wykorzystać tę szansę. Gdybym tego nie zrobiła, żałowałabym. Otaczał mnie tłum kibiców oraz norweskie barwy. Flagi, banery, specjalne kapelusze, głośny spiker… To była magia. Kochałam ten sport od dziecka. Tutaj mogłam pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa, bo nie znałam tych ludzi, a oni nie znali mnie. Nie obawiałam się tego, co mogą sobie o mnie pomyśleć. Byłam wolna. I szczęśliwa za sprawą Fredrika. Po pierwszej serii zajmował wysokie piętnaste miejsce, a ja z całych sił trzymałam kciuki, aby poprawił ten wynik. Dobrze się tutaj czuł, w końcu Holmenkollbakken była jego skocznią. A to była jego widownia. Po lekkich trudach tego sezonu, po wirusie, który uniemożliwił mu starty, zasługiwał na to, aby poprawić swoją najlepszą lokatę. I wierzyłam, że jest w stanie to zrobić właśnie dziś. Właśnie teraz. Kiedy mogę dopingować go i wspierać z trybun. Poddałam się tym emocjom. Krzyczałam, tupałam, wiwatowałam. I śmiałam się głośno. Nie poznawałam samej siebie, ale lubiłam tę wersję. W moim życiu było za dużo cierpienia, łez oraz ponurych myśli. Może nadszedł czas aby to zmienić? Chciałabym. Ale znałam swoją osobowość i po prostu wiedziałam, że chwila euforii szybko minie. Pokręciłam głową skupiając całą uwagę na konkursie. Moje wynurzenia nie były ważne. Teraz ważny był Fredrik, jego skok, on. To była bardzo dobra próba zakończona ładnym telemarkiem. Uśmiech rozjaśnił mnie całą, biłam brawo jak szalona. Wpadłam w objęcia jakiegoś starszego pana. Odliczałam minuty do końca. Moje serce i nadzieje rosły z każdym jednym, trochę popsutym skokiem. Poprawił się. Ostatecznie zajął dziewiąte miejsce, najlepsze 
w karierze. Nic nie mogłam poradzić na kumulujące się we mnie emocje. Otarłam łzy z policzków ciesząc się jego szczęściem. Byłam z niego taka dumna! Chciałam, pragnęłam być z nim w takiej chwili. Chciałam go przytulić, chciałam osobiście pogratulować mu sukcesu. Ale nie mogłam tego zrobić. Nie miałam do niego dojścia. Musiałam uznać wyższość innych.


    Elin tutaj jest – głos Bendika przebił się jak przez mgłę. Byłem za bardzo podekscytowany, by zrozumieć, co właśnie mi przekazał. Pozytywna energia rosła we mnie, a ja marzyłem jedynie o tym, by znów znaleźć się na skoczni i powtórzyć ten skok.
Co?! – krzyknąłem podając narty blondynce ze sztabu. Nic do mnie nie docierało.
Mówię, że twoja dziewczyna jest tutaj! – powtórzył znacznie głośniej. Nerwowo zerknąłem na Silje, ale dziewczyna taktownie się odwróciła.
Czy ty chcesz dziś zginąć?! – zdenerwowałem się. – Zaraz znajdę się w ogniu pytań!
Chętnie odpowiem na nie za ciebie, bo nie kontaktujesz – uderzył mnie w ramię. – Może jeszcze nie wyszła, idź jej poszukać!
Zwariowałeś? Dlaczego miałbym to robić?
Bo przyszła tutaj, żeby cię dopingować, więc ładnie jej podziękujesz – wyszczerzył swoje zęby.
Przyszła tutaj dla skoków, a nie dla mnie – sprecyzowałem.
Dlaczego ja się z tobą przyjaźnię? Jesteś kretynem do kwadratu – oznajmił z miną znawcy. – Mówię serio, będę cię krył.
Jesteś szurnięty! – westchnąłem. Jak niby miałem odnaleźć ją w tym tłumie? I po co? – Zaraz jest dekoracja, trener będzie mnie szukał! – W ułamku sekundy ogarnęła mnie panika.
Powiem, że jesteś z rodzicami. Zmykaj – popędzał mnie. Nie rozumiałem jego motywów.
Mam u ciebie dług! – krzyknąłem zbierając się. Bendik pokazał mi uniesiony w górę kciuk. Co ja robiłem? Dlaczego to robiłem?


    Teren skoczni powoli pustoszał. Bałem się, że nie znajdę dziewczyny. Już dawno mogła wyjść. Słowa Bendika dźwięczały mi w uszach. Chciałem jej podziękować? Chciałem ją zobaczyć? Po co? Dlaczego? Byliśmy jedynie znajomymi ze studiów. Nikim więcej. Nerwowo rozglądałem się wokół. Elin była… Nieśmiała, ale w niej nieśmiałości niezwykle urocza. Nikogo nie udawała, była sobą. Była dziewczyną z bagażem doświadczeń, którego nie powinna była dźwigać. Była za młoda. Nie zasługiwała na taki los. Może nie byliśmy ze sobą blisko, co zresztą sama mi wyznała, ale lubiłem o niej myśleć. Zastanawiać się jaka jest naprawdę, co lubi robić w wolnym czasie. Może mieliśmy ze sobą więcej wspólnego, niż moglem nawet przypuszczać? Poczułem wibrację telefonu. Odruchowo wyciągnąłem go 
z kieszeni i odblokowałem ekran. Uśmiechnąłem się lekko widząc wiadomość z gratulacjami od wspierającego mnie konta na Instagramie. Szybko ją polubiłem, bowiem dostrzegłem znajomą sylwetkę.
Elin! – krzyknąłem chowając telefon. Dziewczyna uczyniła to samo ze swoim i odwróciła się w moim kierunku.
Fredrik! – wyjąkała zdumiona. Przełknęła ślinę i odgarnęła zabłąkany kosmyk włosów z twarzy. Jej naturalność biła po oczach. – Gratuluję ci, naprawdę! – Wyznała szczerze.
Dziękuję! – rozpromieniłem się. – Cieszę się, że mogłaś być tego świadkiem…
Ja również! Jestem z ciebie dumna, te skoki były perfekcyjne – oznajmiła. Moje ego rosło z każdym jej słowem. Była ze mnie dumna.
Do perfekcji jeszcze trochę brakowało, ale miło mi to słyszeć – posłałem jej uśmiech, który odwzajemniła. Jej policzki delikatnie się zarumieniły. W oddali usłyszałem jak ktoś woła moje imię. Rozpoznałem głos Bendika i zacisnąłem pięści. Ewidentnie pchał się dziś w gips. Spojrzałem na Elin przepraszająco, ale wydawała się rozumieć. Chyba zawsze rozumiała. Zaskakując siebie i przede wszystkim ją, podszedłem do niej, schyliłem się i lekko pocałowałem w policzek. Drgnęła zaskoczona, ale nic nie powiedziała. Pomachałem jej na pożegnanie i pobiegłem w kierunku przyjaciela. Nie wiem, co mną kierowało, ale… Czy na wszystko musiało być jakieś logiczne wyjaśnienie? Chciałem tego, więc to zrobiłem. Po prostu. Bo to było proste.


***

Witam!

Dziś troszkę Fredrika ^^ 



Pozdrawiam ;*